lubstwa, dotknął do żywego Jana, zakochanego w pobożnej Brygidzie.
Pomimo, że przez wzgląd na ojca nie zdradzał on swoich wątpliwości, były one już zanadto wyraźne, ażeby się nie miał zdobyć na odwagę zaprotestowania przeciwko zasadom tyranii i fanatyzmu, wygłaszanym pod hasłami swobody i wyzwolenia.
— A ty sam, mój ojcze? — mówił Jan dalej. — Odwołuję się do twego poszanowania praw sumienia. Nie kazałeś nas chrzcić. Dlaczego? Dlatego, jak mówiłeś mi nieraz, że szanujesz cudze przekonania i nie przyznajesz sobie prawa narzucania swoich komukolwiek.
— To też nie przeszkadzam takim księżom Chanut mieć przekonań, jakie im się mieć podoba — odpowiedział profesor, podrażniony protestem Jana. — Ale niech je trzymają dla siebie i nie posługują się niemi dla rozniecania wojny domowej w duszach. Bo to wszystko ich dzieło. Jeżeli dziś są dwie Francye wrogie sobie — Francya Przyszłości, Sprawiedliwości, Prawdy, stojąca przeciwko Francyi Przeszłości, Przesądów, Zabobonów — czyjaż to wina, jeżeli nie ich? Gdyby wszyscy robili tak, jak ja, byłaby jedna tylko Francya, jednolita, jeden tylko ideał światła i szczęścia, a Rzeczpospolita byłaby tak potężna i wielka, że sama swym blaskiem pobiłały świat bez walki, bez wojen... Rzym rozumie to dobrze i pragnie przedewszystkiem rozerwać tę jedność. Czy chcesz, żebym ci powiedział, dlaczego ten pan Chanut przychodzi do was? Wie on dobrze, że nie nawróci Crémieux--
Strona:PL P Bourget Po szczeblach.djvu/82
Ta strona została przepisana.