życia! Jakiż ja w nie wkładałem bezmiar uniesienia, jaką nadmierną trwogę, że wymarzonego celu nie osiągnę! Jakże one wniknęły do głębi mojej wraźliwości i podwoiły tam ów tajemny niepokój, jaki wzbudziły! Jak ja pragnąłem czuć! Jakże byłem roznamiętniony do namiętności, rozkochany w kochaniu, widząc w tem tylko wartość życia, stawiając ponad wszelkie powodzenia w karyerze, ponad wszelkie ambicye i obowiązki to, co nazywałem wówczas, co nazywałbym teraz jeszcze: wzruszeniem świętem!
Całą żarliwość uczuciową tej młodości przynosiłem w darze Antoninie. Czy mógłbym żarliwość tę odnaleźć w sobie dzisiaj? Nie. Tak samo jak nie odnalazłbym odwagi wewnętrznej, tej stanowczości, niemal rozpaczliwej, jaką wytworzyły we mnie przedwczesne rozczarowania. Lata, które upłynęły od mego wyjścia z liceum do spotkania z nią, roztrwoniłem na takie próżne, takie bezowocne doświadczenia! Dziś rozumiem to dobrze — a od początku ostrzegał mnie niejasny instynkt — że ta namiętność namiętności, ta miłość miłości są jednym z najgorszych warunków do wytworzenia namiętności prawdziwej i prawdziwej miłości. Młodzieńcowi, rozkochanemu w miłości, pilno jest czuć, co sprawia, że przywiązuje się do pierwszej lepszej kobiety, która ma jakiekolwiek podobieństwo z wymarzonym przezeń ideałem. Usiłuje doznawać przy tej sposobności uczuć, których pożąda, jakby zamierzonych z góry. Nie kocha tej kobiety, próbuje ją kochać. Lecz przychodzi chwila, i to niebawem, kiedy to kłamstwo dobrowolne pierzcha
Strona:PL P Bourget Widmo.djvu/100
Ta strona została przepisana.