kim mówił ksiądz. Nie należy przedstawiać się sobie w myśli w innych godzinach, porównywać mimowoli spojrzenia ze spojrzeniem innem, słodycz pocałunku z pocałunkiem innym, a gdy wszystkie owe spojrzenia, gdy owe pocałunki są spojrzeniami i pocałunkami matki tej dziewicy, wówczas porównywanie jest ohydne! Ach! gdy człowiek odważył się na to co ja, musi i dalej mieć nieubłaganą odwagę w ubieganiu się za wrażeniem, które dreszczem rozkoszy zaprawia te świętokradztwa serca. Mojeż to dzieje? Nie, nie, nie i jeszcze raz nie. Marzyłem. Pragnąłem całą siłą duszy nie wrażenia, lecz wzruszenia; nie przyjemności tylko szczęścia; chciałem być kochany i kochać śród uniesienia, słodyczy, zupełnego oddania się; — i piszę te słowa, płacząc i ukrywając łzy, ażeby nie wyciskać łez innych... Słyszę głos wzywający mnie przezedrzwi, cichutko; Ewelina usłyszała, że się poruszyłem i chce wiedzieć, czy już nie śpię... Zamykam ten zeszyt i chowam go pod klucz. A to znów ujawnia mi niedolę małżeństwa, w którem wszystko musi być kłamstwem i milczeniem...
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
...Minęło kilka dni słodkich, spokojnych, a potem ten, który się właśnie zakończył, okrutny w osta-