Strona:PL P Bourget Widmo.djvu/237

Ta strona została przepisana.



VI.
DWIE MIŁOŚCI.

Mało jest ciosów okrutniejszych dla człowieka z sercem, nad niezaprzeczoną wieść, po utracie osoby, która mu była droga, że osoba ta popełniła czyn, najzupełniej niezgodny z wyobrażeniem, jakie o niej zachował. Niema jej już, żeby się mogła obronić, wyjaśnić czem stało się, że zdolna była popełnić to, o coby jej nigdy nie posądził. Potępienie jej bez wysłuchania, zwłaszcza, gdy przyoblekła się już uroczystą powagą śmierci, przejmuje tego, który ją przeżył, uczuciem, że popełnia niecne świętokradztwo. Ale prawda jest silniejsza i zwycięża te pobożne skrupuły. Zawiedziony zaczyna przypominać sobie przeszłość, czas kiedy został popełniony czyn, o którym go zawiadomiono, Przypomina sobie jakieś zdanie, wypowiedziane przez zmarłego lub zmarłą, jakiś ruch lub spojrzenie. A więc ta istota, w którą tak wierzył, oszukiwała go? Grała przed nim komedyę?... Ból to głęboki, przepojony niewysłowioną goryczą,