samego siebie, a wraz z nim jedyną sposobność do uratowania własnego szczęścia małżeńskiego. Musisz pan żyć, a celem twego życia powinno być uleczenie rany, jaką zadałeś temu młodemu sereu, które ci się oddało całe, bez zastrzeżeń. Ja stać będę przy panu, ażeby cię podtrzymać, skoro milczenie było ci za ciężkiem. Będziesz mi pan mówił wszystko, a ja zrobię co tylko będzie w mojej mocy, aby uśpić podejrzenia Eweliny. Ale strzeż się pan! Nie za tydzień, nie za dwadzieścia cztery godziny masz się zabrać do dzieła, lecz dziś, zaraz... Czy czujesz się na siłach?...
— Tak odparł Malclerc stanowczo.
Męzka energia słów d’Andiguiera w drugiej części jego przemowy, odpowiadała pewnym potrzebom tej duszy szarpanej rozterką i znużonej taką długą samotnością. Ale Malclerc cierpiał już tyle, że trzeba mu też było większej serdeczności w radzie, większej pobłażliwości w poparciu; powtórzył więc:
— Tak, czuję się na siłach i daję panu słowo, że nie poddam się ponownie tym napadom rozdrażnienia; — poczem dodał: — Byłeś pan dla mnie przed chwilą bardzo surowy, ale pan jesteś człowiekiem rożważnym, umiarkowanym, panie d’Andiguier. Pan nie wiesz co to jest kochać tak, jak ja kochałem, być kochanym, jak ja byłem kochany i w dodatku przez taką kobietęl.. Pan nie masz pojęcia ile tęsknoty pozostaje później w sercu, jaki człowiek jest bezsilny, wobec fali powrotnej takiej przeszłości, jak
Strona:PL P Bourget Widmo.djvu/261
Ta strona została przepisana.