nie miał lut dwudziestu, a z drugiej pani Muriel, wiedziałaby o podobnym wypadku... Ewelina zaczęła tedy szukać gdzieindziej i wpadła na pomysł niemniej nadzwyczajny i fantastyczny. Zdało jej się nagle, że zachowanie się męża i d’Andiguier’a wskazywało, iż chodzi o sprawę honorową... Są przecież mężczyzni z dobrych rodzin, którzy w młodości dopuścili się karygodnego czynu, a następnie wykrycie takiego czynu prześladuje ich przez całe życie. Lecz wnet cała jej miłość podniosła bunt przeciw takiej możliwości, gdy chodziło o jej męża... Zresztą występek Stefana nawet bardzo poważny, nie usprawiedliwiłby smutku d’Andiguier’a... Ale czyż nie istnieją występki rodzinne, za które odpowiadają dzieci, a nawet wnuki?... Jeśli jaka nieprawidłowość została popełniona przez kogoś z jej rodziny? Gdyby naprzykład który z jej dziadów popełnił nadużycie pieniężne? Może jej majątek ztąd pochodzi i mąż dowiedział się o tem?... Co za szaleństwo!... Powiedziałby jej poprostu... — Może... Ale poco powtarzać jedne za drugiemi urojenia chorobliwe, na które wysilała się ta wylękła, zraniona dusza, taka czysta, że, śród wszystkich hypotez jedna tylko nigdy nie postała w jej myśli? Wszystko wydało się możliwem Ewelinie, oprócz tego, żeby jej matka nie była najuczciwszą, najnieskazitelniejszą z kobiet. Biedne, szlachetne dziecko — sama myśl o winie, której była ofiarą, za którą pokutowała, wydałaby jej się świętokradztwem.
Strona:PL P Bourget Widmo.djvu/287
Ta strona została przepisana.