wróci, gdyż rodzina pragnie ją zatrzymać. D’Andiguier wiedział, że Ewelina kochała bardzo tę guwernantkę, i zdziwił się, że dziecko, słuchając, co mówi matka, nie okazało najlżejszego wzruszenia. Po śniadaniu, gdy Ewelina wyszła do swego pokoju, Filip wyraził pani Duvernay to zdziwienie.
— Panu się zdaje, że ona jest obojętna — odparła matka; — pójdź pan — i zaprowadziła Filipa do pokoju dziewczynki, gdzie zastali ją na łóżku, zanoszącą się od płaczu. Uspokoiwszy dziecko pieszczotą i znalazłszy się znów sam na sam z d’Andiguier’em, matka rzekła:
— Widzisz pan do jakiego stopnia byłeś w błędzie przed chwilą... Taką ma już naturę: im jest głębiej wzruszona, ten uparciej milczy... Odnajduję się w niej cała i to niepokoi mnie bardzo dla jej przyszłości. Za dobrze wiem, co to za męka tak się skupiać, żyć w sobie, czuć bez żadnych zewnętrznych objawów, nigdy się nie zwierzać... Jest to jeden z powodów, gdybym nawet nie miała innych, dla którego nie wyjdę już nigdy zamąż, Za bardzo się obawiam dać jej ojczyma, bez względu na to jakiego.
Ta scenka stanowiła dla d Andiguiern ważną datę. Zaznaczyła zwrot etapu czwartego — ostatniego. Znał swoją przyjaciółkę tak dobrze, iż był pewny, że powiedziała to umyślnie. Odgadła jego niepokoje i chciała odrazu położyć im koniec. Oświadczenie, że nie da nigdy Ewelinie ojczyma „bez względu na to jakiego,” dotknęło wprawdzie bolesnego punktu
Strona:PL P Bourget Widmo.djvu/48
Ta strona została przepisana.