sała testament; zdumiał się raczej, że uczyniła to tak późno. Ów testament, jakby natchniony darem jasnowidzenia, datowany był na siedem miesięcy przed strasznym wypadkiem. Wybrała jego, d’Andiguier’a, by kierował rozdawnictwem drobnych pamiątek, które zapisała różnym osobom, a zwłaszcza uregulowaniem interesów Eweliny, a ten dowód wdzięczności za jego przywiązanie, był bardzo naturalny. Stało mu się to pewną pociechą w rozpaczy.
Dlaczego jednak, nawet dając mu ten ostatni dowód zaufania, Antonina pozostała ową tajemniczą przyjaciółką, jaką była zawsze, ową milczącą duszą, która nigdy nie daje się cała, która przed najbliższymi nawet ukrywa zakątek swego ja? dlaczego nawet zgłębi grobu ścigała go tym wzrokiem nieprzeniknionym, kryjącym tyle rzeczy niedopowiedzianych? W liście do niego zaadresowanym, a dołączonym do testamentu, dziękowała mu w słowach delikatnych i wzruszonych za przyjaźń, jaką jej okazywał od spotkania w willi d’Este i prosiła, żeby jej dał ostatni dowód tej przyjaźni. Poleciła mu spalić papiery osobiste, które znajdzie w szkatułce, zamkniętej na zamek specyalny i objaśniła, jak go otworzyć. Nalegała, aby się zastosował ściśle do wskazówek, napisanych na kopercie, do której papiery włożyła, i prosiła, ażeby jej wybaczył, iż mu nic więcej nie mówi.
Filip oczywiście usłuchał tego rozkazu z najściślejszą wiernością. Odszukał szkatułkę, do której zmarła przywiązywała widocznie wielką wagę, bo ją znalazł w kasie, gdzie przechowywała klejnoty. Otwo-
Strona:PL P Bourget Widmo.djvu/52
Ta strona została przepisana.