docznie, przekonało ostatecznie Filipa, że młode małżeństwo nie było szczęśliwe. Ponieważ te spostrzeżenia przypadły jednocześnie z początkiem ciąży u Eweliny, przeto Filip powiedział sobie, że córka stała się ofiarą takiego samego zaniedbania brutalnego, jak matka, że przy innych pozorach, przy pozornej dystynkcyi i subtelniejszym umyśle, Stefan Malclerc miał dla swojej żonę tę samą namiętność bez miłości, jaką odczuwał niegdyś Albert Duvernay dla swojej i że, zaspokoiwszy tę namiętność, zobojętniał, D’Andiguier żywił nadzieję, że ta identyczność losów obu kobiet trwać będzie przynajmniej do końca i że macierzyństwo przyniesie również Ewelinie ukojenie. Była właśnie w ósmym miesiącu, a jakkolwiek wraz ze zbliżającem się rozwiązaniem melancholia jej wzmagała się jeszcze, Filip nie wyrzekł się tej nadziei...
I oto naraz dowiaduje się, że między Malclerciem’a jego żoną zaszło coś stanowczego. Otrzymany bilecik nie dopuszczał innego tłómaczenia. Ale co? Jakie było to „straszne nieszczęście”, którego biedne dziecko się lękało i które musiało być istotnie straszne, skoro Ewelina zdecydowała się wezwać jego pomocy?... Jeszcze kilka minut — zegar wskazywał pięć minut do dziewiątej — a dowie się prawdy. W miarę, jak zbliżała się chwila spotkania, oznaczona przez Ewelinę, niepokój starca wzrastał, Chodził pomiędzy swojemi marmurami i obrazami, nie widząc ich wcale. Niekiedy zatrzymywał się, nasłuchując. Gdy odezwało się dwukrotne uderzenie dzwonka, którem
Strona:PL P Bourget Widmo.djvu/63
Ta strona została przepisana.