Ta strona została przepisana.
odźwierny oznajmiał przybycie gości, Filip musiał usiąść, gdyż tak silnem było wzruszenie jego, spowodowane tem oczekiwaniem; takiem silnem i gwałtownem, jakgdyby zamiast być sześćdziesięcioletnim d’Andiguier’em był osiemnastoletnim wyrostkiem, z czasów poprzedzających nieuniknione abdykacye, który marzył o innej miłości, niż ta, jaka mu przypadła w udziale, równie gorącej, ale odwzajemnionej. Naraz przy. pomniał sobie, że ta, która przybywa do niego, potrzebuje jego pomocy, a ztąd i jego energii. Zawstydził się własnej słabości i wstał. Wywołał w duszy obraz umarłej, której córką była Ewelina, a gdy młoda kobieta weszła do salonu, podszedł ku niej uśmiechnięty, z wyciągniętemi rękoma.