zajutrz i przepraszał mnie, ogarnięty istnym szałem tkliwości, która przyprawiła mnie o ból niesłychany. Zrozumiałam wówczas po raz pierwszy to, co odczuwałam tak często od owej chwili, i dzisiejszej nocy również: że, jeśli mnie kocha teraz, to przez litość... Ach, co za niedola!...
Przerwała szczególne zwierzenia, jak gdyby przypomnienie tych powrotów męża, pod wpływem litości, było jej istotnie nazbyt bolesnem. Co ona musiała przecierpieć, aby po roku małżeństwa dojść do tego stanu jasnowidzenia kobiety, która po za słowami miłości ukochanego rozróżnia uczucia inne; która przyjmuje jednakże te słowa, słucha ich, ulega im i wie, że jest pieszczona, pożądana, posiadana jedynie przez litość! W tych stosunkach między Eweliną a jej mężem, które odsłaniała w wyrazach z konieczności zagadkowych, istniała taka anomalia, a d’Andiguier, prześladowany wspomnieniem małżeństwa matki, domyślał się takich zupełnie innych przyczyn rozterki, w pożyciu małżeńskiem córki, że zmieszanie zapanowało narazie w nim nad wszystkiem, nawet nad współczuciem.
— Ale to obłęd oczywiście! — zawołał i powtaszał: — To obłęd... — A ponieważ Ewelina powiedziała „nie”, potrząsając głową: — Nie? — spytał. — A więc czem tłómaczysz sobie jego postępowanie?
— Nie tłómaczę go sobie wcale — odparła — i to właśnie doprowadza mnie do rozpaczy. I mnie się zdawało po naszym powrocie, że jest w tem jakieś zaburzenie umysłowe. Ale to nieprawda. Człowiek
Strona:PL P Bourget Widmo.djvu/75
Ta strona została przepisana.