Strona:PL P Bourget Widmo.djvu/76

Ta strona została przepisana.

nie ulega zamroczeniu umysłowemu dlatego, że go dręczy ukryte cierpienie. Tu jest prawda, tylko tu. Powiedziałam sobie, że miał może przed ślubem jakiś stosunek, że zerwał z kochanką, że obawiał się zemsty. Szukałam dokoła nas, w naszem towarzystwie. Nic nie znalazłam. Zresztą, przybył do Hyères zaraz prawie po powrocie z wielkiej podróży na Wschód. Roku poprzedniego jeździł do Hiszpanii i do Marokka. Dawniej jeszcze do Indyi. Takie życie koczujące nie godzi się z miłością!... Zwróciłam poszukiwania moje w inną stronę. Przypuszczałam, że ma dziecko i że nie śmie mi tego wyznać. Potwierdzenie tego przypuszczenia, byłoby mi sprawiło ból wielki, ale ja go tak kocham, kochałabym więc i dziecko. Miałam odwagę powiedzieć mu, niby żartem, kiedyś to przypuszczenie. Po sposobie, w jaki mi odpowiedział, poznałam, że się mylę... Ale mniejsza o wszystkie urojenia, które mi przechodziły przez głowę. Najważniejszem jest to, że choroba naszego małżeństwa, inaczej doprawdy określić tego nie potrafię, wzmogła się jeszcze od naszego powrotu. Są chwile, w których jakby ogarniała go odraza nietylko do mnie, do mojej obecności, ale nawet do przedmiotów, które nas otaczają, do domu, w którym mieszkamy. Miałam nadzieję — i tu głos jej załamał się ponownie wobec tego ostatniego wyznania — miałam nadzieję, że gdy zostanie ojcem pokona wszelkie myśli, które go prześladują. Tymczasem nigdy nie był taki rozdrażniony, taki zaniepokojony, taki nierówny, jak od czasu mojej ciąży. I nakoniec ten szał