dobrze, jak ja. Mój instynkt mnie nie myli. Jeśli zwierzy się komu, to tylko panu. A wreszcie, gdyby nawet nie panu powiedzieć nie chciał, to zobaczysz go pan, przyjrzysz mu się. Otrzymasz także jakieś wrażenie. Może odgadniesz. Słowem, pójdziesz pan? Nie odpowiadaj mi, że nie... I nie będzie mu pan robił wyrzutów, niech mi pan przyrzeknie. Jest w tem z pewnością moja wina. Gdybym miała więcej doświadczenia, sprawy przybrałyby inny obrót...
— Pójdę — odparł z pewną uroczystością w głosie d’Andiguier, chodząc znów po pokoju, jak przed chwilą, gdy był sam; lecz tym razem miotały nim myśl, których odbicie Ewelina mogła śledzić na jego starej, zawsze jednakowo wyrazistej, twarzy. Powtórzył: — Pójdę i przyrzekam ci, że mówić do niego będę bez wyrzutu... Ale żądam od ciebie, abyś pamiętała dobrze, iż każesz mi podejmować się misyi bez żadnych prawie widoków powodzenia... Jeśli mi się nie uda, nie będziesz miała żalu do mnie. A nadto i ja wymagam od ciebie przyrzeczenia możliwem jest, że po rozmowie z twoim mężem dam ci radę, która nie będzie odpowiadała twoim życzeniom. Przyrzeknij mi nie, że jej usłuchasz, ale że spróbujesz zastosować się do niej...
— Przyrzekam panu — odparła i z niepokojem dodała: — Rozumiem. Pan przypuszcza, że będzie trzeba się rozłączyć?
— Może na pewien czas — odpowiedział d’Andiguier. — Ale nie nie wiem i nie będę wiedział, dopóki nie rozmówię się z Malclerc’iem. Teraz trzeba, żebyś
Strona:PL P Bourget Widmo.djvu/79
Ta strona została przepisana.