Strona:PL P Bourget Widmo.djvu/9

Ta strona została przepisana.

wem fornirowaniem, godnem wrót chóru kościoła św. Piotra w Perugii. Co to za arcydzieła sztuki, która powinnaby być pospolita, a którą geniusz XV-go wieku podniósł i uszlachetnił, jak zresztą wszystko! A jakie arcydzieła sztuki spoczywały w witrynie środkowej: dzbanki i rękojeści szpad, relikwiarze i pastorały, kielichy i czarki, tu fermoar pluwiału ze spisem | Pollajuoli’ch, tam koncha oprawna w srebro złocone, w stylu wielkiego klejnotu Windsorskiego!
Skoro rozmiłowany posiadacz tych cudów nie obdarzał ich nawet jednem spojrzeniem śród wesołego blasku tego pięknego poranku, rozdrażnienie jego i niepokój musiały być bardzo silne. Nie spoglądał również na przepyszną seryę kart tarokowych, o których wspomniałem — dwadzieścia siedem z siedemdziesię ośmiu całej talii — a które rozłożone pod szkłem na pulpicie ruchomym, jaśniały kolorowanemi obrazkami, przypisywanemi przez samego Morelli’ego Ambrożemu de Predis’owi, ulubionemu artyście Ludovica il Moro. W tej swojej wędrówce wzdłuż i wszerz, p. d’Andiguier mijał również obojętnie ulubione swoje okazy: profil kobiety Pisanella, szkatułkę, na której wyobrażone były z największą fantazyą toskańską: sceny komiczne z czwartej noweli dziewiątego dnia „Dekamerona” — obraz ołtarzowy Ferrarisa Cossy — wysoki krucyfiks ze złota i srebra, cyzelowany prawdo podobnie w warsztacie Verocchia! Pośród tylu bogactw, z których każde wywoływało w dyletancie takie silne wrażenie odkrycia i pragnienia, poszukiwania i zdobyczy, istniało dla p. d’Andiguier’a jedno tyl-