Strona:PL P Bourget Zbrodnia miłości.djvu/102

Ta strona została przepisana.

nia i powitania, spotykały się na jednej ćwiartce papieru, stanowiły niezbity dowód stałości jej uczuć. Czasami znajdowała sposobność wysłania listu, częściej zaś nosiła go dzień cały za stanikiem i wieczorem oddawała ukochanemu. Od Armanda nigdy nie spodziewała się odpowiedzi. Wierzyła mu, gdy zapewniał, że dla względów ostrożności pisywać nie będzie, nie podejrzewając, że to zachowywanie pozorów wynikało z braku zapału, z dyplomatycznych wybiegów lekkomyślnego człowieka, który przewiduje nieuniknione zerwanie stosunków i nie chce zostawić żadnej broni w ręku przyszłej nieprzyjaciółki. Listy do Armanda, Helena pieczętowała pieczęcią, na której kazała wyryć węża, wijącego się w kształcie litery S. Tą bowiem literą zaczynała się nazwa ulicy, na której spędzała teraz najszczęśliwsze chwile swego życia. Gdy opowiedziała Armandowi fakt ten, stanowiący jeden więcej dowód jej miłości, ironiczny uśmiech przemknął po twarzy młodego człowieka. W pierwszej chwili Helena czuła się dotkniętą jego obojętnością, ale wytłumaczyła to sobie myśląc: „Mężczyźni kochają inaczej niż my“. Ukończywszy list, pisanie którego stanowiło najulubieńszy dla niej sposób spędzenia czasu, Helena oddawała się ochoczo rozlicznym gospodarskim zajęciom, nie przykrząc sobie