Strona:PL P Bourget Zbrodnia miłości.djvu/105

Ta strona została przepisana.

lei schadzki, Armand podsunął jej myśl, by wziąć inne w tym samym domu mieszkanie, ale oparła się temu stanowczo, błagając, by nadal zostali w tem miejscu, które było świadkiem pierwszych miłosnych uniesień obojga. Armand sprzeciwia! się temu z początku „przez ostrożność“ — jak twierdził — w rzeczywistości zaś dlatego, bo wiedział z doświadczenia, że ciągła zmiana miejsca schadzek niezmiernie ułatwia zerwanie. Zresztą — jakkolwiek bogaty i hojny — miał trochę na myśli ten wzgląd, że zamiast sumy 25 franków, jakich pani Palmyra żądała za popołudniowe godziny, zmuszonym będzie odtąd płacić stale 400 franków miesięcznie. Uległ wreszcie dlatego właśnie, że wchodziła tu w grę kwestya pieniężna, że bał się zostać posądzonym o skąpstwo.
— Mniejsza o to — pomyślał w duchu — wydatek ten potrwa z pół roku najdłużej...
Ale młoda kobieta z właściwą zakochanym łatwowiernością, cieszyła się szalenie z ustępstwa kochanka. W krótkim czasie, w tem obcem bezpańskiem mieszkanku na każdym kroku znać było obecność chwilowej jego posiadaczki. Helena zgromadziła tu pełno różnych kobiecych drobiazgów a na stole pokrytym serwetą, którą sama wyhaftowała, stała w ramkach fotografia Armanda. W rozkochanej jej główce nigdy