Strona:PL P Bourget Zbrodnia miłości.djvu/114

Ta strona została przepisana.

— Ależ ja bynajmniej źle o nich nie sądzę — odparł — wiem tylko, że kobiety są słabe a mężczyźni kłamać umieją. Każda z was spotyka w życiu wielu takich, którzy jej miłość przysięgają, a choć raz tylko na dziesięć uwierzy, zawsze i to nawet pokaźną sumkę stanowi.
— Przypuszczasz zatem, że niema kobiety, któraby raz tylko w życiu kochała?
— Być może... są takie... nie przeczę — odrzekł Armand — w każdym nowym stosunku wyobrażacie sobie, żeście nigdy przedtem nie kochały i mówicie prawdę... bo prawda bezwględnie nie istnieje... ponieważ za każdym razem kochacie inaczej...
Helena miała jeszcze jedno pytanie na ustach. Chciała zapytać:
— A ja? Co o mnie sądzisz? Czy myślisz, że kogokolwiek przed tobą kochałam? Czy myślisz, że poznawszy ciebie, potrafiłabym innego pokochać? Nie śmiała jednak odezwać się. I znów uprzytomniły się przed jej oczami tajemnicze rysy charakteru ukochanego, zadając sercu jej boleść głęboką. Nie! ten człowiek wątpił nie o niej... nie o jednostce, lecz stracił wiarę do wszystkich kobiet wogóle! Ale czyż podobna kochać, nie ufając? Czyż uczucie bez zaufania istnieć nie może? Helena nie umiała odpowiedzieć jasno na te bolesne zagadnienia, lecz