Strona:PL P Bourget Zbrodnia miłości.djvu/116

Ta strona została przepisana.

mand nie kochał jej nigdy, nawet w pierwszych dniach ich stosunku.
Uważała go za uczciwego człowieka a nie za zbrodniarza miłości; wszak nie byłby nalegał, by mu się oddała, gdyby nie czuł się pociągniętym ku niej przemożnem, niezwalczonem uczuciem. Wtedy chcąc zrozumieć powód niewiary Armanda, przebiegała myślą przeszłość młodego człowieka a zastanawiając się nad tajemniczemi zawodami, o których wiedziała z opowiadania męża: „Nieszczęśliwa miłość zatruła mu życie“, mówiła w duchu. Myśl ta sprawiła jej nowe, odmienne cierpienia: ubolewała nad kochankiem litością, w której kryła się nieokreślona tajemna zazdrość! W takich chwilach pytała samej siebie: „Czy potrafię pokochać go tak silnie, by miłość moja przywrócili mu utraconą wiarę“? Umysł Heleny wikłał się coraz bardziej w podobnych myślach, lecz nigdy nie zdradzała się z niemi przed tym, który był ich przedmiotem. Smutna, niespokojna, nie badała już więcej wrażenia, jakie jej osoba na ukochanym wywierała. Gdy Armand przychodził na obiad na ulicę de la Rochefoucauld, gdy następnie spędzali we troje wieczór w małym saloniku, Helena siadywała zwykle w milczeniu, nie przyjmując udziału w rozmowie. Alfred, zapalony matematyk, lubił