jego żona na tym serdecznym przyjacielu i z przyjemnością zauważył, że wrażenie to było korzystnem. Odkąd zamieszkali w Paryżu, cieszył się, widząc, że Armand tak często dom ich nawiedza. Kochał jeszcze więcej przyjaciela, który potrafił ocenić wybraną przezeń kobietę, czuł wdzięczność dla Heleny, że oceniła młodego barona. Nieraz mówił do żony z prostotą:
— Wiedziałem dobrze, że on ci się podoba. To bardzo serdeczny chłopiec, pomimo pozorów obojętności i sceptycyzmu.
I opowiadał żonie, że kiedy za dawnych czasów ojciec jego potrzebował dziesięciu tysięcy franków na zapłacenie długów brata, Armand natychmiast udzielił pożyczki. Podczas pierwszych miesięcy, Helena słuchała tych pochwał z rozjaśnionemi oczyma, z bijącem sercem, znajdując powód kochania jeszcze więcej ukochanego. Ale odkąd została kochanką Armanda — te same pochwały zasępiały jej czoło chmurą niedowolenia i raniły boleśnie jej miłość własną. Czyż zaufanie męża nie było poniżającem dla kochanka? Siłą swej wrażliwości Alfred odczuwał zmianę, zaszłą w usposobieniu żony, lecz nie był zdolen odgadnąć tajemnej przyczyny tej metamorfozy. Wrodzona subtelna wrażliwość nie pozwalała mu myśleć spokojnie o złych skłonnościach, przestępstwach
Strona:PL P Bourget Zbrodnia miłości.djvu/127
Ta strona została przepisana.