rzyka, do włosów poskręcanych w loki i do wąsika wijącego się zalotnie po nad ironicznie uśmiechniętemi ustami — świadczyło o wyszukanej elegancy i, pozwalającej się domyślać życia bezczynnie pędzonego. Od banalnej powierzchowności, właściwej wszystkim ludziom zajętym wyłącznie błahostkami mody, ocalało pana de Querne tylko dziwnie niespokojne i przenikliwe spojrzenie, rozjaśniające nieruchomą twarz jego. Jakkolwiek całe zachowanie się młodego człowieka wskazywało, że nie lubił, by nań zwracano uwagę, to jednak spojrzenie, w którem nie było nic młodego, piętnowało go cechą niepospolitej oryginalności. Podczas, gdy Chazel zdawał się zachować młodość serca, pomimo utraty sił fizycznych, duże, czarne oczy Armanda zdawały się mówić, że on, ciesząc się zupełnem zdrowiem ciała, uległ przedwczesnej starości ducha i umysłu. Twarz jego była ściągłą, cera śniadą, nos wązki, podbródek owalny, czoło nie porysowane zmarszczkami. Niepodobna określić, jakim mógł być zawód lub rodzaj zajęcia tego człowieka, jednakże w całej jego istocie było coś wyższego, sprzecznego z życiem bezczynnem; jednakże ostro zarysowane kąty ust, nadając twarzy wyraz bolesny, zdawały się świadczyć, że przeszłość jego była nieprzerwanem pasmem rozkoszy.
Strona:PL P Bourget Zbrodnia miłości.djvu/13
Ta strona została przepisana.