Strona:PL P Bourget Zbrodnia miłości.djvu/131

Ta strona została przepisana.

Doktór Louvet siedział z przymrużonemi oczyma, nie zmieniając swej portretowej pozy. Przyzwyczajony słuchać codziennie zwierzeń tylu osób, którym groźba niebezpieczeństwa zdejmowała maskę obłudy, umiał on panować nad sobą, a przecież nie mógł utaić zdziwienia, słuchając słów Alfreda. Jakkolwiek przelotnym był ten wyraz i towarzyszące mu spojrzenie, nie uszedł on jednak uwagi biednego Alfreda, który w tej chwili z natężoną uwagą utkwił wzrok w twarzy doktora. Dlaczegóż to spojrzenie przejęło go dreszczem? dlaczegóż wzbudziło w nim ochotę zapytać:
— Kiedy widziałeś pan moją żonę po raz ostatni?... — ale niepodobna było zadać podobnego pytania.
Zresztą doktór odpowiadał już słowy, które mówiły wszystko, nic dokładnie nie objaśniając:
— Pamiętam, że kiedy pani Chazel zaszczyciła mnie po raz ostatni swoją bytnością, zauważyłem u niej niezwykłe rozdrażnienie układu nerwowego.
Poczem wdał się w długą rozprawę o wątłości kobiecego organizmu, kładąc nacisk na różnicę zachodzącą pomiędzy życiem, jakie jego pacyentka wiodła na wsi a obecnym pobytem jej w Paryżu