nie zauważył, że jeżeli przybyciem swem przerwał sam na sam żony z Armandem, oboje milkli, a w oczach Heleny jaśniał niezwykły blask zadowolenia. Wtedy to, nie chcąc uledz wrażeniu doznanej przykrości, postanowił oderwanem rozumowaniem zbadać tajemnicę, którą przeczuciem odgadywał. Widział, że jego dawny przyjaciel stał się przyjacielem jego żony, cierpiał nad tem, wyrzucał sobie to cierpienie, lecz tem samem ciągle o niem myślał. Tym sposobem przyzwyczaił się kojarzyć myśl o przyjacielu z myślą o żonie.
Jeżeli w umyśle naszym powstaje jednocześnie myśl o dwóch osobach, niechybnie wyobrażać sobie musimy, że jedna z nich oddziaływa na drugą; tak więc bezwiednie prawie Alfred zaczął zastanawiać się nad istotą stosunku, łączącego Armanda z Heleną. Badając przyczynę cierpienia żony, śledził pilnie za widocznemi objawami jej cierpienia, lecz wynikiem tych rozmyślań bywała, niestety! myśl, którą odpędzał od siebie a która powracała z niezwalczoną natarczywością. W innych chwilach przypuszczał, że Armand musi być wtajemniczonym w powód cierpienia Heleny, powziął nawet zamiar zapytania o to przyjaciela... ale nie śmiał uczynić tak stanowczego kroku.
Strona:PL P Bourget Zbrodnia miłości.djvu/134
Ta strona została przepisana.