Strona:PL P Bourget Zbrodnia miłości.djvu/144

Ta strona została przepisana.

tycznego myślenia, począł rozważać nieliczne dane, jakie doszły do jego świadomości.
— Tak — powtórzył raz jeszcze — muszę się zastanowić.
Rzucił się na fotel, stojący pod kominkiem, ukrył twarz w dłoniach, a myśli jego przyjęły wkrótce postać następującego dylematu:
— Jedno z dwojga: albo przechadzka Heleny i popełnione przez nią kłamstwo wynikają z niewinnego powodu, np. odwiedzenia chorych lub przypadkowego spotkania, zatajonego przedemną wskutek fałszywej obawy niezrobienia mi przykrości — albo też dane te stanowią dowód, że jakaś tajemnica łączy Helenę z Armandem, czyli mówiąc otwarcie, że oni się kochają... Innej alternatywy być tu nie może... W pierwszym razie powinienbym zgromić Helenkę, że posądza mnie o tak nierozsądną zazdrość; w drugim zaś...
O ten szkopuł rozbijała się znienacka zaskoczona wyobraźnia Alfreda. Umysł jego nie był przygotowanym do tego niespodziewanego nieszczęścia. Pojęcia praktyczne, nabyte w młodości a stanowiące charakterystyczną cechę jego zapatrywań, nie dostarczały mu żadnej odpowiedzi na tak okrutną hypotezę. Nadto, do powzięcia stanowczego kroku nie mogła go skłaniać ani obawa stanowiąca główny bodziec postępowania wszystkich prawie mężów — ani zdradziecka, upor-