dzili tam obydwaj z Armandem, który, pomimo lat tylu, nie zmienił się przecież dla niego!... a chcąc się o tem upewnić, stanął przed portretem przyjaciela, wykonanym przez Bastien Lepage’a z delikatnością pędzla, cechującą utwory tego mistrza. Rzucił następnie wzrokiem na porozrzucane na gzemsie kominka fotografie, przedstawiające dawnych jego kolegów; jakże dobrze znał ich wszystkich, jedni żyją dotąd, inni na wieki już usnęli pod zimną mogiłą! Ach! każdy sprzęt w tym pokoju będący zdawał się wołać welkim głosem o serdecznej Armanda ku niemu przyjaźni! Ta atmosfera ciepła i miłości oddziaływała potężnie na umysł Alfreda, zmęczonego niepokojem i rozpaczą przynosiła mu ulgę jego boleści.
— Ach! jak to dobrze, żem tu przyszedł! — mówił, siadając na fotelu i patrząc na ogień, którego płomienie zdawały się jaśnieć blaskiem radosnym — powiem mu wszystko otwarcie... nie będę działał podstępnie. Zaczynam mieć przeczucie, że cała ta sprawa weźmie szczęśliwy obrót...
W tej chwili uczuł na ramieniu dotknięcie ręki przyjaciela, który wszedł niepostrzeżenie do pokoju. Ranne ubranie młodego barona składało się z czarnej materyalnej kurteczki, ze spodni jasnego koloru i z lakierowanych kamaszy: na około jego osoby uno-
Strona:PL P Bourget Zbrodnia miłości.djvu/153
Ta strona została przepisana.