Strona:PL P Bourget Zbrodnia miłości.djvu/165

Ta strona została przepisana.

Tak, skłamałem, uwiodłem twoją żonę. W obronie swojej to tylko powiedzieć mogę, że nie wiedziałem ile przywiązania kryje się w sercu twojem dla niej i dla mnie. Teraz zależę w zupełności od ciebie... podawaj warunki, żądaj zadosyćuczynienia, przyjmuję wszystko.
Tak, ale Helena? Tajemnica wiarołomstwa nie bywa nigdy wyłączną własnością jednej osoby. Oprócz obowiązku względem Alfreda, miał on jeszcze inny, dobrowolnie zaciągnięty obowiązek, spełnienie którego było mu również nakazane. I milczał, zawstydzony jak dziecko wobec tego uczciwego człowieka, który cierpiał i płakał krwawemi łzaami. Przeciwstawienie swojej podłości z zaufaniem i dobrą wiarą przyjaciela, głęboko upokorzyło Armanda, pomimo całej jego nad Alfredem wyższości.
— Nie zwracaj uwagi na moje łzy — odezwał się Afred po chwili milczenia — to wynik nerwowego rozdrażnienia... Prawdę powiedziawszy, nie wiem dlaczego płaczę, skoro usłyszałem od ciebie zapewnienie, którego tak gorąco pragnąłem... Ach! dzięki, dzięki stokrotne! i podbiegłszy do przyjaciela uściskał go tak czule, jak brat ściska ukochanego, dawno niewidzianego brata. Pod dotknięciem tego pocałunku rumieniec wstydu oblał twarz Armanda.