tecznie do żadnych szkodliwych następstw? A jednak myśl o Alfredzie sprawiała mu boleść niezmierną. Uczucie jego miłości własnej zostało rażone śmiertelnym ciosem. On, który od czasów młodzieńczych przywykł uważać Alfreda za niższą od siebie istotę, on, który bez wahania ubańbił żonę przyjaciela — został przecież upokorzonym wobec wspaniałomyślności pogardzanego przez niego człowieka! Tak! próżnoby przeczyć temu lub oburzać się na niesprawiedliwość losu! We wzajemnym ich do siebie stosunku, on tylko postąpił nikczemnie i cierpiał nad tem najwybitniejszą cechą swego charakteru — próżnością, która od lat dziecinnych uwidoczniała się w najdrobniejszych szczegółach jego życia. Ilekroć obaj z Alfredem wstępowali do restauracyi lub odbywali przechadzkę po za miastem, Armand oświadczał się zawsze z gotowością ponoszenia kosztów, tak jak chciał wygrywać we wszystkich grach i otrzymywać pierwsze nagrody. Próżność przeszkodziła mu w wyborze stałego zawodu. Próżność popchnęła go na drogę awantur miłosnych. Nie dziw więc, że czuł się upokorzonym do szpiku kości. Ale niezadowolenie jego wynikało także z innych, szlachetniejszych pobudek. Rzewna, boleścią tchnąca skarga przyjaciela poruszyła w sercu jego strunę litości. Nie-
Strona:PL P Bourget Zbrodnia miłości.djvu/169
Ta strona została przepisana.