Strona:PL P Bourget Zbrodnia miłości.djvu/171

Ta strona została przepisana.

jak wielką jest miłość Alfreda dla Heleny! Gdyby był przypuszczał, jak serdeczną przyjaźnią pała ku niemu serce zdradzonego kolegi! Ale ileż to razy tworzymy sobie zawczasu o kimś pojęcie; nie zastanawiając się nad słusznością naszego przekonania. Oświadczamy stanowczo: „ten człowiek jest zerem“ — i życie jego nie przedstawia dla nas większej wagi, niż los zwierzęcia lub wątłej roślinki. A potem znajdujemy się nagle wobec serca, jęczącego pod ciosami ran przez nas zadanych, wobec szczęścia, które żyło a przez nas zabitem zostało! Ileż niezrozumienia tkwi w naszych wykroczeniach! ileż błędów niepowetowanych, niestety wynika tylko z zapoznania wartości drugich!
Armand de Querne przez dzień cały dumał nad temi zagadnieniami, po przez które nieustannie wychylał się ku niemu obraz Heleny. Dla kogóż zawiódł zaufanie Alfreda? Dla niej. Dla kogóż poświęcił wspomnienia lat dziecinnych i młodzieńczych? Dla niej. Przez wzgląd na kogo dał przed chwilą to fałszywe słowo honoru? Przez wzgląd na nią. Uczucie młodego człowieka do kochanki wstąpiło obecnie w to stadyum istnienia, kiedy cień nawet przeciwności przybiera rozmiary nieznośnego cierpienia; a cóż dopiero podobne upokorzenie? Nie