omylił on, twierdząc już w przeddzień pierwszej schadzki, że nie potrafi nigdy pokochać Heleny. W pierwszych tygodniach nowego stosunku uległ rozkoszy posiadania kochanki równie pieszczotliwej jak ładnej, równie uległej jak namiętnej. Ale podczas tej nawet epoki ani na chwiię nie czynił sobie złudzeń co do charakteru i trwałości uczucia, jakie ona w nim wzbudzała. W objawach czułości, okazywanych przez Helenę, widział on li tylko udany sentymentalizm, spowodowany długim pobytem na prowincyi, czytywaniem złych książek i oddawaniem się niedorzecznym rojeniom.
— To druga pani Bovary — powiedział sobie, a słowa te tłómaczyły mu wszystko.
A skoro choroba niewiary raz tylko wkradnie się do badawczego umysłu, już każdy drobny szczegół podsyca ją i wzmaga. Radosne wybuchy Heleny, zarówno jak i jej smutek, słowa jej lub milczenie — wszystko stawało się bronią przeciw niej. Jeżeli z zapałem serca wzruszonego do głębi, dawała się porwać wrażeniom miłosnym, on ją źle sądził: chciała wywrzeć efekt, przybierała pozy. Jeżeli rozpytywała go o niego, o sposób w jaki czas przepędza? Cóż za despotyzm!... Jeżeli milczała? Jakaż obłuda!... Przytem z pozorną niekonsekwencyą, cechującą łatwowierność serc obojętnych, które
Strona:PL P Bourget Zbrodnia miłości.djvu/172
Ta strona została przepisana.