Strona:PL P Bourget Zbrodnia miłości.djvu/184

Ta strona została przepisana.

zwyczaj codziennych pieszczot i pogawędek serdecznych! Nie. nie, ten człowiek jej nie kocha!
— I ty możesz zwiastować mi tę wiadomość tak spokojnie — powiedziała wreszcie — a jeżeli zdala odemnie zapomnisz o naszej miłości, cóż się ze mną stanie? Co mi zostawisz na dalsze życie?
— Błagam cię — przerwał Armand zniecierpliwiony, widząc, że przestaje być głównym kierownikiem rozmowy — nie mieszajmy dwóch różnych kwestyj. W tej chwili powinniśmy głównie mieć na myśli zazdrość twego męża i twój spokój. Zechciej odpowiedzieć mi na pytanie: czy rozłączenie się na czas pewien jest potrzebnem czy nie?
— A gdybym zaproponowała ci inny punkt wyjścia? — zagadnęła Helena. Mój mąż jest zazdrosny, przyznaję. Spokój mój jest zagrożonym — nie przeczę. A zatem, zabierz mnie z sobą. Wszystko poświęcę, żeby ciebie nie stracić...
Mówiąc to, pożerała go oczyma. Z rozpaczliwym uporem chciała skłonić go, by odkrył przed nią głąb swego serca. Helena była w tej chwili w takim nastroju, w którym człowiek wszystko stawia na kartę, ażeby się wszystkiego dowiedzieć... ażeby poznać prawdę, ująć ją, dotknąć się jak ciała