Strona:PL P Bourget Zbrodnia miłości.djvu/194

Ta strona została przepisana.

Z rozpaczą porównywała to, co jemu złożyła w ofierze z tem, co on jej wzamian ofiarował. Tyle marzeń rozkosznych, szlachetny szał jej miłości, bałwochwalcza cześć dla ukochanego, tyle poświęceń, podjętych bez żalu, bez wyrzutu dla tego jedynie, aby jemu szczęście zapewnić — wszystko to poszło na marne, wszystko to okazało się tak bezcelowem, jak bezcelową była wędrówka liści podrzucanych wiatru podmuchem po długich alejach ogrodu, w którym przechadzali się razem, tak przelotnem jak drobinki kurzu, unoszone promieniami słońca, koło okna małego mieszkanka, które tak często bywało świadkiem ich miłości! Miłości? Tak, ona go kochała głęboko, szalenie, ale niestety! napróżno — po to jedynie, żeby zostać osądzoną jak kobieta, która, wyszedłszy z objęć jednego kochanka, rzuca się w objęcia drugiego, która każdemu mężczyźnie pozwala podziwiać wdzięki swego ciała, która bawi się zbieraniem miłostek, jak inna — zbieraniem wachlarzy lub cacek kosztownych. Nie! niepodobna znieść spokojnie takiej niesprawiedliwości! Brak towarzystwa Armanda — bo nazajutrz po tej rozmowne tak dla niej tragicznej, Alfred otrzymał od swego przyjaciela bilecik, w którym tenże donosił o konieczności natychmiastowego wyjazdu, spowodowanego sprawami majątko-