miłości rozbiło się o to nieszczęsne przeświadczenie, a jednak uczucie to było tak prawdziweni, jak całe jej życie, które rozpoczęło się dla niej z chwilą, kiedy poznała Armanda. W uszach brzmiały jej nieustannie słowa:
— Każde z nas posiadało już pewne doświadczenie... Czy myślisz, że nie znam twego życia?...
O! okrutna, bezczelna niesprawiedliwości! Serce jej krwawiło się na tę myśl. Dnie całe i noce trawiła ją nieustająca gorączka, chwili spokoju znaleźć nie mogła ani dla rozpalonej głowy, ani dla biednego, zbolałego serca, w którem wrzało tysiące uczuć: rozpacz po szczęściu utraconem bezpowrotnie, straszliwa tęsknota za dawno niewidzianym kochankiem, a nadewszystko szalony gniew że najprawdziwsze, najszlachetniejsze jej uczucie zapoznanem zostało. A jednak teraz nawet, doznawszy tak okrutnego zawodu, nie żałowała oddaniasię Armandowi. Tylko gorąca, szlachetna miłość skłoniła ją do tego kroku. Szlachetna!
— O nie! — wołała teraz — szalona, ślepa miłość!
Godzinami całemi biegała wzdłuż i wszerz po pokoju; jak zwierz w klatce zamknięty — a zawsze rozum jej rozbijał się — jak o mur nieprzeparty o myśl.
Strona:PL P Bourget Zbrodnia miłości.djvu/196
Ta strona została przepisana.