Strona:PL P Bourget Zbrodnia miłości.djvu/213

Ta strona została przepisana.

wydała jej równie naturalną jak i jej własna. Wszak ona także przybyła na ten bal, jako żona dawnego kolegi pana de Varades? Byłaby pomyślała jeszcze, że żyjąc od tylu miesięcy zdala od świata, w którym mąż jej uczęszczał, mogła nie wiedzieć o losach dawnych towarzyszów Alfreda. Teraz jednak — może z powodu gorączkowego podniecenia nerwów — to niespodziewane spotkanie przejęło ją pełnem przerażenia osłupieniem, które niezwłocznie ustąpiło miejsca atakowi tak gwałtownego, tak bolesnego cierpienia, że pragnęła wołać głośno o pomstę wyrządzonej sobie niesprawiedliwości — tak jak ludzie wzywają ratunku, zagrożeni pożarem lub napadem morderców! Nie słuchała już rozmowy, towarzyszącego jej mężczyzny, patrzyła na pana de Varades z tak nietajoną ciekawością, jakgdyby nie był znanym jej oddawna. Był to przystojny chłopiec, wysoki i muskularny. Sprzeczność barwy pomiędzy włosami, siwizną przypruszonemi, a czarnym zupełnie wąsem nadawała dziwny charakter wyrazistej twarzy. Niskie czoło, nos orli, oczy małe i za blisko siebie obsadzone, blask spojrzenia, zdradzającego odwagę i wiarę w swoje siły — czyniły go podobnym do drapieżnego ptaka. Sztywne nieco ruchy, zdradzające — pomimo balowego