stroju — człowieka przywykłego do służby wojskowej, wyróżniały go od tego zgromadzenia, w którem przeważała zmęczona rasa ludzi pióra i nauki zniewalały do zwrócenia na niego uwagi. Od czasu owej ohydnej sceny w Bourges, ilekroć młody oficer zbliżał się do Heleny, doznawała ona zawsze uczucia tajemnej obawy i niepokoju, odgadując w nim wroga, który postanowił nie cofnąć się przed niczem. Teraz jednak rzucona na pastwę głębokiej, straszliwej boleści, pragnęła gorąco, żeby ten człowiek zbliżył się do niej, żeby raz jeszcze powtórzył dawne wyznania miłosne. O tak! niech rozpocznie swe starania, ona nie okaże się tak naiwną, tak niedorzeczną! Nieszczęśliwa, zrozpaczona kobieta, żałowała swego dawniejszego postępowania. Dotąd nie zbaczała nigdy z drogi uczciwości... i do czegóż ją to doprowadziło? Do tego jedynie, że dożyła chwili, w której nie zostało jej nic w życiu prócz krwawiącej się nieuleczalnej rany, tam... w najskrytszych głębinach serca... Podniosła do ust kieliszek, chcąc odurzyć się kilkoma jeszcze kroplami wina, gdy pan de Varades, z którego nie spuszczała oczu, obejrzał się nagle w jej stronę. Czy spostrzegł ją teraz dopiero, czy też udawał dotąd, że jej nie widzi? Skłonił się nizko i podszedł ku niej z tym samym ironicznym a chłodnym uśmiechem,
Strona:PL P Bourget Zbrodnia miłości.djvu/214
Ta strona została przepisana.