Strona:PL P Bourget Zbrodnia miłości.djvu/223

Ta strona została przepisana.

tu na tem miejscu wyszło z ust jego! Zdawało jej się w tej chwili, że osiągnęła zemstę przez to znieważenie ich wspólnych wspomnień. Usiadła na szezlongu umieszczonym w pobliżu kominka, na którym dogasający ogień tlił się słabem zarzewiem. Patrzyła na pana de Varades wzrokiem błędnym, nie widząc go wcale; młody człowiek zaś, wszczynając rozmowę, przyglądał jej się z niezwykłą uwagą. Widocznie okazywane przez nią roztagnienie, szalona szybkość z jaką słowa z ust jej płynęły, jakiś nieuchwytny charakter nerwowości, ujawniający się w jej uśmiechu, w ruchach i niespokojnem spojrzeniu — wszystko to znamionowało, że kobieta ta nie była w tej chwili panią swej woli. W przeddzień dnia tego Varades mówił sobie, chcąc wytłómaczyć kokieteryę jej podczas balu:
— Chce w kimś zazdrość obudzić.
Ale przez ciąg całego wieczoru nie zauważył nikogo, ktoby spoglądał na nią wzrokiem obrażonego kochanka. Teraz zaś w półcieniu panującym w saloniku myślał:
— To ona jest zazdrosną i zemsty pragnie...
I nieznacznie nawiązał rozmowę, przerwaną wczoraj po ukończeniu balu, opowiadał znów o swej rozpaczy i o swoich smutkach. Helena słuchała w milczeniu myśląc, że pomimo wszystkiego co zaszło, Armand uczuł-