Strona:PL P Bourget Zbrodnia miłości.djvu/224

Ta strona została przepisana.

by się przecież oburzonym, gdyby ją ujrzał w tej chwili. Tymczasem Varades tak rozumował w duchu.
— Co ryzykuję? Że mnie raz jeszcze tak jak w Bourges za drzwi wyrzucić każę? Do dzieła!...
Wstał z miejsca, przeszedł się po pokoju i usiadł tuż obok niej na szezlongu, mówiąc:
— Ach! kochani cię od tak dawna!
Helena zwróciła ku niemu rozgorączkowane oblicze, on zaś — sądząc, że w oczach jej czyta rozpacz doznanego zawodu — schwycił ją w swoje objęcia. Czy młoda kobieta uległa w tej chwili przejściowemu obłędowi, w przystępie którego popełniamy czyny, w których później sami siebie nie poznajemy? Czy było to zwycięztwo, jakie silna, żelazna wola odniosła nad wolą istoty chorej fizycznie i moralnie? Czy istotnie głównym czynnikiem jej upadku była ta gorączka poniżenia, ta szalona żądza własnej hańby, która wczoraj jeszcze dręczyła biedne jej serce? Dość, że Helena nie broniła się wcale uściskom młodego oficera. Tak, w salonie, w którym nie śmiała niegdyś oddać się ukochanemu człowiekowi, przyjmowała teraz pieszczoty innego, którego nie kochała wcale, a ten ostatni był oszołomiony zarówno łatwością, z jaką odniósł zwycięztwo, jak