Podczas gdy dorożka zwolna toczyła się po ulicach, Helena pytała sama siebie:
— Czy go zobaczę?
Śmiało już teraz, bez trwogi zastanawiała się nad myślą, której błysk pierwszy rozbudził w sercu jej niepohamowaną chęć ujrzenia Armanda natychmiast po chwili popełnionego szału. Potrzebowała znaleźć sposobność powiedzenia temu człowiekowi, że on ją zgubił. Tak! niech raz wreszcie uwierzy, niech zrozumie całą nikczemność swego postępowania. Powie dawnemu kochankowi.
— Jestem kochanką pana de Varades dzięki tobie, dzięki twojej niesprawiedliwości...
On zaś będzie musiał uwierzyć, gdy doda następnie:
— Do chwili, w której cię poznałam, byłam czystą...
Teraz oto trzyma w ręku nieprzeparty dowód prawdziwości swych uczuć, dowód tak przez nią pożądany i skorzystać