Strona:PL P Bourget Zbrodnia miłości.djvu/228

Ta strona została przepisana.

com wszystkich tajemnych ran jej serca. Pokaże mu całą doniosłość moralnej śmierci, której on był sprawcą i odejdzie zatruwszy mu sumienie jadem wyrzutu, jeżeli nie jest jeszcze ze czci wyzuty!... Potem znów myślała.
— Jakim go zastanę? Co się z nim działo od czasu naszego zerwania?
Powóz stanął wreszcie na rogu ulicy Linkoln i Pól Elizejskich. Po chwili Helena wchodziła w bramę domu, w którym Armand mieszkał. Stłumionym i drżącym głosem, spytała stróża.
— Czy pan de de Querne w domu?
Otrzymawszy potwierdzającą odpowiedź, zawahała się chwilę, pomimo stanowczości swego postanowienia, wreszcie pewnym już krokiem wbiegła na schody. Śmiało, spokojnie przycisnęła palcem guzik od dzwonka. Po chwili dał się słyszeć odgłos kroków lokaja. Drzwi otworzone. Cofnąć się było niepodobna.
Co robił Armand przez ciąg tych dni, podczas których ona konała z rozpaczy? Ach! gdyby Helena wiedziała o tem, może — nawet wobec tych drzwi otwartych — wstręt oburzenia byłby ją wstrzymał i skłonił do cofnięcia się. Byłaby uciekła przerażona z progu tego mieszkania, do którego wchodziła, żeby stanąć w obronie nie swojej god-