Strona:PL P Bourget Zbrodnia miłości.djvu/229

Ta strona została przepisana.

ności, nie swego szczęścia, lecz w obronie szczerości dawnego uczucia, pogrzebanego już na wieki...
Pan de Querne nie skłamał, pisząc Alfredowi o projekcie wyjechania z Paryża. Udał się on istotnie do swego majątku w pobliżu Nantes i zabawił tam dni dziesięć, odnawiając kontrakty z dzierżawcami. Następnie zaś wrócił do Paryża, przeświadczony o stanowczem zerwaniu stosunków z Heleną, ponieważ ta ostatnia nie uczyniła żadnego kroku w celu ponownego zbliżenia się. Wskutek niepojętej sprzeczności jego charakteru, czuł się niezwykle smutnym podczas tych pierwszych dni. Należał on do rzędu ludzi, którzy rozczulają się nad wspomnieniem, a płaczą z tęsknoty za miejscowością, w której marli z nudów. Niespokojny to gatunek ludzi: w chwili obecnej widzą oni tylko strony ujemne, a przeszłość — dlatego jedynie, że już teraźniejszością być przestała — owianą jest w ich oczach czarem niewymownego, rozrzewniającego uroku. Armand nie kochał nigdy nieszczęśliwej Heleny; cieszył się ze stanowczego zerwania, uważając je jako postępek bardzo rozsądny, ze względu na jego własny interes i wysoce szlachetny, ponieważ wspaniałomyślnością odpłacał wspaniałomyślność Alfreda; ale ani względy własnej korzy-