Strona:PL P Bourget Zbrodnia miłości.djvu/233

Ta strona została przepisana.

dostarczyć? To też wielkiem było jego zdziwienie, gdy lokaj wszedł z oznajmieniem, że jakaś pani pragnie z nim pomówić a po chwili ujrzał, przed sobą wychudłą twarz Heleny, oczy jej sinemi obwódkami podkrążone, wzrok stanowczością błyszczący, uśmiech goryczy na ustach. Machinalnie podsunął ku niej fotel, ale przecząco kiwnęła głową.
— Nie zadawaj sobie trudu — ozwała się — nie wiele mam ci do powiedzenia, skończę prędko. Nie chcę ci zabierać dużo czasu.
— Aha! — szepnął do siebie Armand — jeszcze jedna scena... Ale ta już będzie ostatnią...
Zupełna nieobecność żądzy cielesnej — wynik rozpusty — czyniła go nadzwyczaj twardym i suchym. Wyrzucał sobie w duchu, że dał dowód nieostrożności, nie przewidując tej nowej sceny. Postanowił więc nie wdawać się w żadne wyjaśnienia i zbyć ją najbanalniejszą grzecznością; odparł więc tonem człowieka, którego z kobietami nic nigdy nie łączyło, prócz czysto oficyalnych stosunków:
— Zawstydzasz mnie, pani, obowiązkiem moim było odwiedzić państwa natychmiast po powrocie, ale tysiące drobnych kłopotów stanęło na przeszkodzie... I teraz czeka mnie