Strona:PL P Bourget Zbrodnia miłości.djvu/247

Ta strona została przepisana.

różnorodnością wrażeń podróży zagłuszyć dręczący go niepokój.
Za czasów swej młodości — tak czczej i bezczynnej — niejednokrotnie leczył się od znudzenia wędrówką po różnych krańcach świata. W całej niemal Europie miał znajomych i przyjaciół. W Londynie szczególniej czuł się jak u siebie; znajdował gotowy już tryb życia; mieszkanko w pobliżu Piccadilly, dwa kluby, których gościnnego przyjęcia był pewien, około dwudziestu domów, w których go witano jak starego przyjaciela...
Ale teraz, osiadłszy — jak zwykle — w trzech umeblowanych pokojach, które dawniej zajmował, nie czuł się na siłach do rzucenia się natychmiast w wir zabaw. Powiedział sobie.
— Poczekam parę dni, potem dopiero pooddaję wizyty.
Ale po upływie tych kilku dni, z niemniejszym myślał wstrętem o ujrzeniu dawnych znajomych. Tak minął jeden, potem dwa i trzy tygodnie a on wciąż doznawał niezwalczonego wstrętu do rozmowy, do zabaw światowych, do wszystkiego i wszystkich. Mizantropia jego doszła do takiego stopnia, że wychodził wieczorami tylko, aby ujść bezpieczniej wzroku ludzkiego. Ilekroć wychodził wśród dnia, wsiadał zazwyczaj do londyńskich dwukołowych dorożek, których