Strona:PL P Bourget Zbrodnia miłości.djvu/249

Ta strona została przepisana.

na powróci do nowego kochanka. Widzenie to przejmowało go uczuciem, które porównywał go ciężaru, tłoczącego mu serce bezgraniczną boleścią. Po raz pierwszy poczuł on ten sam ciężar na sercu wtedy, gdy Helena skarżyła się tak żałośnie nazajutrz po jego rozmowie z Alfredem. Najgorszą jednak męczarnią była mu świadomość, że on to stał się przyczyną upadku tej kobiety. Bezwątpienia, zerwawszy z panem de Varades, znajdzie innych wielu. Czyż kobieta potrafi kiedykolwiek zatrzymać się na ślizkiej drodze, wiodącej od drugiego do dziesiątego kochanka? Raz utraciwszy jedyną podstawę godności osobistej, to jest przyzwyczajenie i siłę szacunku dla samej siebie, jakąż tamę położyć może przeciw burzliwym falom pokusy i ciekawości?... Helena jest piękną, z łatwością znajdzie wielbicieli. Upadać będzie raz po raz przed jego oczyma... a on nie będzie mógł jej powstrzymać i — jak sama wśród łez wyznała — on sam ją zgubił. Wobec obrazu życia tej kobiety stał jak przed istotą, której własną ręką nalał był trucizny. Jakże przeszkodzić śmiertelnemu rozkładowi twarzy, kroplom zimnego potu, konwulsyjnym drganiom, kiedy zabójczy płyn już we krwi krąży? Jad cudzołóztwa, którym on zaraził tę istotę, musi również dokonać dzieła zniszczenia. Jakąż pobudką