aniżeli wtedy, gdy widział ją po raz ostatni, zauważył odrazu dzieło zniszczenia, dokonane przez zmartwienie: oczy jej zacisnęły się boleśnie i — szczegół ten rozrzewnił go najwięcej — popielata suknia, którą znał był dawniej, tworzyła koło ramion głębokie fałdy, świadczące o wychudnięciu całego ciała.
Nie odezwała się ani słowem, on także stał chwilę w milczeniu. Machinalnie oglądał się po pokoju, szukając wzrokiem nizkiego fotelu, który dawniej przysuwał zwykle do niej. Ale fotel ten zniknął zarówno jak i szezlong, stojący niegdyś w rogu kominka. Tyle wieczorów spędzili na poufnej gawędce, gdy ona siedziała na szezlongu, a on na tym fotelu!... Widocznie w celu zatarcia śladów tej poufałości, opuszczona kochanka kazała usunąć te sprzęty ze swego pokoju. Gdyby był wiedział istotny powód tej zmiany! Usiadł na krześle obok niej i biorąc ją za rękę, rzekł:
— Przyszedłem tu prosić o przebaczenie...
Usunęła wychudłą rękę, która drżała konwulsyjnie prawie. Patrzyła na niego wzrokiem niezwykle przenikliwym, rozszerzone jej źrenice pałały dziwnym ogniem. Pochwili, stłumionym, zagasłym prawie głosem, odrzekła:
— Nic panu nie mam do przebaczenia. Jeżeli uczyniłeś mnie pan nieszczęśliwą, nie winiłam pana nigdy o to... Ach! — mówiła da-
Strona:PL P Bourget Zbrodnia miłości.djvu/271
Ta strona została przepisana.