cierpienie i zło, jakie szerzyłam naokół siebie. Zrozumiałam hańbę, jaką się okryłam, a wobec śmierci zaprzysięgłam, że wszystko uczynię, aby stać się napowrót uczciwą kobietą...
Urwała; widział dokładnie, że na ustach zawisło jej nazwisko tamtego, że chciała mu powiedzieć, że on nigdy już progu jej domu nie przestąpił; ale milczenie jej po tem ostatniem czyż nie dość już było wymownem! Po chwili mówiła dalej:
— A i to chciałam dla pana uczynić... Nie chciałam, żebyś pan sobie wyrzucał, że mnie zgubiłeś... Ach rozpacz tylko mogła mnie popchnąć do tak nikczemnej zemsty. Ale widziałam łzy w oczach pana... Myślałam: wróci do mnie kiedyś, jeżeli cierpi, jeżeli zaś nie cierpi, po co mam być przyczyną jego boleści?... Ale nie, on wróci i powiem mu, niech żyje spokojny... W życiu mojem niema już nic, prócz obowiązków względem mego syna i jego ojca i — chcę żebyś pan o tem wiedział — siłę do uczynienia tego postanowienia zaczerpnęłam w uczuciu mojem dla pana... Ale mam może prawo zanieść do pana prośbę wzamian za to, co panu dałam... Przez pamięć o mnie — dodała z drżącym od wzruszenia głosem — przez pamięć o mnie, bo odtąd nigdy się już widywać nie będziemy, musisz mi pan przyrzec, że uszanjesz zawsze uczucie, gdziekolwiek je spotkasz...
Strona:PL P Bourget Zbrodnia miłości.djvu/273
Ta strona została przepisana.