Strona:PL P Bourget Zbrodnia miłości.djvu/37

Ta strona została przepisana.

go organizmu. Lecz niestety, Armand nie znajdował nigdzie tego „miejsca“ miłości, które tak pragnął odnaleźć. „Nie“ — zawołał rozpaczliwie, nie tracąc jednak odwagi sądzenia swych trzeźwo myśli i czynów — „nie, ja nie kocham Heleny. Pragnę ją posiąść — bo piękna; ubiegani się o jej względy — bo z nudów umieram; nie ustąpię bo mi odmawia. Miłość własna, namiętność i mała domieszka sentymentalizmu — oto grunt i podstawa mego charakteru. A zatem co mi na tem zależy? Dla czegóż wikłani się w sprawę podobną history! pani Rugle“?... I wszystkie dawne miłostki, ku którym popchnęła go chęć zdobywania serc niewieścich, niestałość i czczość tych stosunków, rozkosze goryczą zatrute... wszystko, wszystko stanęło mu żywo przed oczyma. Dla czego w roku ubiegłym bawił się sercem panny Julii, nauczycielki w znajomym mu domu? Jaki cel miała komedya, odegrana z panną Maud, złotowłosą angielką, którą u wód poznał? „Przed laty pozazdrościłem sławy Don Juana, dzisiaj wierzyć zaczynam, że los karze człowieka za marzenia młodości, pozwalając w czyn je wprowadzić. Tyle trofeów miłosnych powinnoby schlebiać mojej miłości własnej!... Ha! ha! ha!“ Z żadną z tych kobiet, których twarze i uściski żywo rysowały się w jego pamięci, nie łączyło się dlań wspomnienie chwili rozko-