Strona:PL P Bourget Zbrodnia miłości.djvu/40

Ta strona została przepisana.

słu, bo każdy objaw ruchu w dziedzinie sztuki i nauki nie był mu nigdy obojętnym. Grzechy młodości nie ugasiły w nim ognia pożądań zmysłowych, a oto jutro czeka go od tak dawna upragniona schadzka z niewymownie piękną kobietą. Dlaczegóż więc poczucie jakichś nieokreślonych braków swojej natury czyniło go tak smutnym w tej chwili? Włożywszy wygodne domowe ubranie, odprawił służącego i w głębokiej pogrążony zadumie usiadł przed kominkiem. I znów w pamięci jego stanął obraz Heleny; widział jasno całą jej postać, od pończoszek dzikiego koloru do małego znaczka, który czernił się na prawym jej policzku w końcie ust. Tak, on jej nie kochał i nigdy kochać jej nie będzie! Jeżeli spodziewał się w tem nowem uczuciu doznać upojenia serca, za którem gonił od lat tylu, rozumiał teraz dokładnie, że i ta nadzieja zawiodła go jak inne... Czy tak jak inne?... zapragnął przekonać się, że zawód ten nie spotkał go po raz pierwszy. Otworzył szkatułeczkę, w której znajdowało się kilka zeszytów niejednakowej wielkości. Był to dziennik jego życia, pisany dorywczo w różnych epokach. Były tam ćwiartki wydarte, widocznie ze szkolnych kajetów, a pochodzące z czasów pobytu w pensyonacie, były zbytkowne woniejące arkusiki, pisane na pokładzie statku, w hotelach, w tym