tu nawet saloniku. Szybko przebiegł oczyma stronnice, odnajdując wszędzie ślady przedwczesnej mizantropii, nagłych a przelotnych uniesień zmysłowości, zabójczego zmysłu krytyki, znudzenia wynikającego z życia próżniaczego i niezdolności oddania się bezwzględnie jakiemukolwiek uczuciu lub idei. Oto, co czyniło z niego mussetowskie „dziecię wieku“, pesymistę, tarzającego się w kałużach rozkoszy... Serce Heleny byłoby pękło z rozpaczy, gdyby obdarzona mocą jasnowidzenia, mogła być świadkiem tego bolesnego odrętwienia, które malowało się w tej chwili w oczach Armanda, a którego ona nawet ofiarą swego serca i ciała rozproszyć nie była zdolną.
Okropne czasy! Vanaboste oświadczył nam wczoraj, żebyśmy byli gotowi do opuszczenia pensyonatu, że dyrektor zakładu św. Barbary wyjechał już wczoraj z uczniami. Panteon, napełniony prochem, lada chwila w powietrze wysadzonym zostanie. Od samego rana słychać coraz to bliżej odgłosy wystrzałów. Hałas ten dziwne na mnie spra-