Strona:PL P Bourget Zbrodnia miłości.djvu/68

Ta strona została przepisana.

nie, nie uzbrojono jej zasobem pozytywnych wiadomości, które jedne tylko są w stanie utrzymać w karbach równowagi wrodzone do marzycielstwa usposobienie. Czytywała, wyłącznie romanse, dzieła wyobraźni, o których Alfred odzywał się z naiwną pogardą uczonego, nieposiadającego żadnego literackiego wykształcenia. Wydawało mu się niepojętem — i głośno zdanie swoje objawiał — jak jednostki inteligentne mogą trwonić czas na płodzenie podobnych bredni w wieku chemii i elektryczności. Nie dziw więc, że w każdej rozmowie Alfred i Helena zawsze różnili się w zdaniu, Alfred czuł dobrze, że coraz głębsza przepaść dzieliła go od żony i bolał nad tem, jak nad nieszczęściem, którego przyczyny odgadnąć niepodobna. „Czegóż jej brak do szczęścia? — pytał sam siebie, z właściwą mu systematycznością wyliczając w myśli wszystkie do szczęścia warunki, któremi żonę otoczył. „Mamy majątek..., mamy ślicznego synka... zamieszkaliśmy w Paryżu, bo takiem było jej życzenie. Zostawiam jej nieograniczoną swobodę, ufam jej we wszystkiem, stanowisko, jakie zajęła, zaszczyt jej przynosić powinno. Wszystko się nam uśmiecha, wszystko nam sprzyja... a jednak ona nie jest szczęśliwą“!
Nie, Helena nie była szczęśliwą. Gorzka boleść ściskała jej serce, gdy rozpamiętywa-