tą ludzie, których spotykała dotąd, tak mało podobni byli do wyidealizowanego obrazu, jaki wytworzyła sobie o człowieku, któregoby mogła pokochać. Nie zapomniała dotąd jak bolesnem zdziwieniem przejęło ją postępowanie tego pana de Varades, o którym opowiadano baronowi de Querne. Z początku wierzyła w szczerą przyjaźń i życzliwość młodego oficera. Odwiedzał ją często, grywali nieraz na cztery ręce. Raz, gdy sami we dwoje zostali, młody człowiek ośmielił się zbyt natrętnie objawiać jej swą miłość. Nie powiedziała tego mężowi z obawy pojedynku lub zbytniego rozgłosu, ale odtąd nigdy już w nieobecności Alfreda nie przyjmowała pana de Varades, nie domyślając się, że chciwy zemsty oficer odzywał się o niej publicznie, jako o swej kochance. Co mogło upoważnić tego Don Juana garnizonowego do podobnej śmiałości? Wszak nie jej kokieterya, to pewno.
Widok każdego nieznajomego mężczyzny zdradzał w niej raczej niewytłumaczoną obawę niż chęć przypodobania się. W stosunku z Armandem de Querne również nie walczyła nigdy bronią zalotności. Ze wszystkich mężczyzn, istniejących na kuli ziemskiej, do niego najmniej pragnęła zbliżyć się z zamiarem podbicia jego serca. Mąż jej tyle razy głosił pochwały Armanda, tak
Strona:PL P Bourget Zbrodnia miłości.djvu/71
Ta strona została przepisana.