Strona:PL P Bourget Zbrodnia miłości.djvu/78

Ta strona została przepisana.

oddać mu się na zawsze, nadzieja ta i niepewność najboleśniej dręczyły jej serce.
— Ach! gdybym raz tylko dojrzała blask szczęścia, radości, zniosę wszystko, przed niczem się nie cofnę, obym tylko jemu potrafiła dać szczęście!...
Gdy tak siedziała w bolesnej pogrążona zadumie, poczuła nagle na szyi gorący pocałunek. Alfred zaszedł do pokoju żony z zamiarem powiedzenia jej dzień dobry. Zmuszony interesami wyjść z domu bardzo wcześnie, nie widział jej dotąd, a zobaczywszy śliczną jej postać otuloną w miękki szlafroczek, który uwydatniał kształty jej ramion i kibici, rzuciwszy wzrokiem na małe bose, nóżki, nie mógł się oprzeć pokusie złożenia pocałunku na jej szyi. Okrzyk przerażenia wyrwał się z piersi Heleny, gdy tak nagle ujrzała się wyrwaną ze sfery marzeń i bolesnych rozmyślań.
— Wstydź się, mój mały bojaźliwy leniuszku! — odezwał się Chazel usiłując wesołym żartem rozproszyć chmurki gniewu, które zasępiły piękną twarzyczkę Heleny. Czy wiesz, która to godzina?... Trzy kwandranse na dwunastą... Nie zdążysz ubrać się do śniadania... Co moja pani czyta? — dodał, spostrzegłszy na stole książki, przysłane przez pana de Querne... romanse, jak