Strona:PL P Bourget Zbrodnia miłości.djvu/79

Ta strona została przepisana.

zawsze, ale kartki nie przecięte dotąd. Cóżeś robiła cały ranek?
— Układałam papiery i przepisywałam rachunki — mówiła z widocznym wysiłkiem, bo każde najniewinniejsze nawet kłamstwo kosztowało ją wiele. Proszę cię, zadzwoń na Julię — dodała — zaraz się uczeszę i za dziesięć minut będę gotową.
— Wszak ja ci nie przeszkadzam? — zapytał Alfred.
— Nie bardzo... na teraz przynajmniej — odrzekła przechodząc do sąsiedniego pokoiku, który stanowił jej sypialnię. Włożywszy peniuar z białego przejrzystego batystu, stanęła przed lustrem, rozczesując długie, gęste włosy. Alfred stanął na progu otwartych drzwi i zaczął czytać wyjętą z kieszeni gazetę. Szelest papieru rozdrażniał Helenę przypomnieniem, że tuż obok znajduje się człowiek, którego obecność w tej chwili uważała za zniewagę, wyrządzoną swej skromności niewieściej. Ach! gdyby zamiast niego stanął tu Armand, z jakąż rozkoszą wtajemniczałaby go w sztukę podnoszenia wartości wdzięków przyrodzonych! Ale obnażanie swego ciała wobec niekochanego mężczyzny, jest tak wstrętnem dla kobiety, że przykrość tę odczuwają nawet uliczne dziewczyny. Zarówno u cnotliwych jak u występnych skromność kończy się tam, gdzie